Czasem, mówiąc o jakiejś „niezwykłości”, nawet nie zastanawiamy się nad jej istotą. Ot, niezwykłe nam się wydaje, że coś działa poprawnie, że nie stwarza problemów – albo na odwrót – że coś jest inne, niespotykane, nietuzinkowe. „Niezwykłe dzieci” – tak nazwałem dzieci, które cierpią na zespół nadpobudliwości psychoruchowej z zaburzeniami koncentracji uwagi, czyli, bardziej po polsku i zrozumiale – nadpobudliwość psychoruchową, albo jeszcze jaśniej – ADHD. I poświęciłem im trochę miejsca w Internecie, zakładając bloga, mam nadzieję – ciekawego. Ta niezwykłość przenosi się i na dorosłych – ADHD wszak jest dziedziczne – więc niezwykli są również dorośli, którzy byli dziećmi z ADHD.
Tak się złożyło, że trochę adehadowej niezwykłości jest i we mnie, więc coś o sobie na blogu również piszę. Tak również się składa, że prowadzę jakiś tam biznes, nie mega-korporację, ale malutką firmę, która zapewnia mi byt i daje satysfakcję. Nieraz też zastanawiałem się, czy moje ADHD nie powali tego biznesu na kolana – bo albo czegoś nie upilnuję, albo zapomnę, albo wypaplam kontrahentowi jakieś niekorzystne informacje – jak to człowiek, który działa szybciej, niż się nad tym zastanawia. Ale okazuje się, że szybkość działania i decydowania w moim przypadku to bardzo duży atut w biznesie. Tak duży, że ciągle jestem gdzieś z przodu i mam czas na to, żeby naprawiać ewentualne wpadki. ADHD więc pomaga, a nie przeszkadza.
O tym i o innych sprawach można poczytać na blogu „Niezwykłe Dzieci„, na który zapraszam.