Zielone koszta

O tym, że Unia Europejska stara się przodować we wszelkiego rodzaju ekologicznych inicjatywach nie trzeba przekonywać nikogo. Podobnie jak o tym, że bardzo rzadko działania takie okazują się zyskowne dla tych przedsiębiorców, którzy zajmują się wytwórstwem. Oczywiście istnieją pewne plusu dla przedsiębiorczych – jak na przykład ogromne dotacje dla wytwórców tak zwanej zielonej energii, jednak – bądźmy szczerzy – ich zyski wynikają w większości z drakońskich opłat, które ponosić muszą inni mniej ekologiczni wytwórcy dóbr wszelakich (a jak źle wpływa to na ich konkurencyjność wobec na przykład Chin można by pisać godzinami).
Tak czy inaczej wraz z nadchodzącym rokiem – 2011 – Unia ponownie zdecydowała się uderzyć po kieszeni wszystkich, którzy nie podzielają jej „zielonego zapału” w efekcie kary za zatruwanie środowiska mają wzrosnąć nawet kilkukrotnie, a (i tak już wyśrubowanie normy) staną się jeszcze bardziej surowe – co z pewnością zwiększy ilość potencjalnych płatników zielonego haraczu. Brukselscy urzędnicy bronią się twierdząc, że w zamian za to oferują wiele potencjalnych zysków osobom prywatnych (i bynajmniej nie zdrowym otoczeniu tutaj mowa, jak miało to miejsce dotąd). Przykłady? Ekologiczne ogrzewanie domów – kolektory słoneczne, piece i kominki na tak zwaną słomę ekologiczną, etc. – mają zostać zwolnione z podatku, a także być możliwe do odliczania (w sensie kosztów eksploatacji od corocznych dochodów). Cóż z pewnością jest miły dla każdego właściciela domu pomysł i bardzo ekologiczny, jednak czy aby na pewno wart kolejnego spowolnienia gospodarczego i jeszcze większej utraty konkurencyjności na rynkach międzynarodowych przez europejskich wytwórców? Cóż takich pytań najwyraźniej urzędnicy stawiać sobie nie chcieli…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz też:

Menu

Popularne

Nowe

Tagi

Serwis używa plików cookie, korzystanie z serwisu oznacza zgodę na korzystanie z plików cookie - Polityka Cookies i Prywatności